środa, 14 listopada 2012

Mały, jesienny dół


Trzeci tydzień mija od ostatniego posta, a mi jakoś pomysły się skończyły. Może to ten jesienny nastrój?
A może raczej fakt, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a więc czas, kiedy wybieram się ze swoją Rodziną do kraju. W tym roku odpuściliśmy sobie wakacje, więc w Polsce nie było nas cały rok.
Raz na rok móc pojechać do kraju, spotkać się z Rodziną i przyjaciółmi...Ot i ta piękniejsza strona emigracji. Wszystko ładnie z boku wygląda, ale to tylko powierzchowność.
Co mi dało opuszczenie kraju i co musiałem dla tego poświęcić? Warto?
Ostatnimi czasy wciąż nad tym rozmyślam i najgorsze jest to, że nie potrafię znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Nie wiem, czy w ogóle taka istnieje?
Bilans strat i zysków powiedzmy, że wychodzi na zero, tylko czemu w takim razie nie mogę pozbyć się uczucia, że coś po drodze spieprzyłem?
Czy decyzje kolejno podejmowane były słuszne? Pewnie nie wszystkie. Czy dobry kierunek obrałem? Czy dobrze pokierowałem swoim życiem?
A co, jeśli nagle się okaże, że to wszystko psu na budę?
Ot, taki właśnie nastrój ostatnio mi towarzyszy. Dlatego właśnie nie lubię jesieni. Wraz ze słońcem znika mój pogodny nastrój.
Jak to śpiewa w jedym kawałku Luxtorpeda: GDZIE JEST MOJA SEROTONINA ?!

Dobrze, że kolejne trasy szybko lecą. Jeszcze troszkę ponad miesiąc i to najbardziej oczekiwane kółko. Tym razem osobówką ;)
Myślę, że jak się spotkam z teściem, trochę pogramy, trochę wypijemy to i nastrój się polepszy.

Póki co, sorki za lekko zdołowany post. Na szczęście bardzo krótki to i dół mniejszy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz