czwartek, 31 stycznia 2013

Sam w to nie wierzę, ale stało się ... Spotkałem KD Trucka!!!


Pamiętam jak w zeszłym roku w czerwcu, bądź w lipcu trafiłem w internecie na filmy KD Trucka. To było coś. Wcześniej kilka razy widziałem produkcje Hioba, ale to nie było to. Choć nic osobiście do Hioba nie mam, to jednak nie mój typ. Nigdy specjalnie nie szukałem kanałów truckerskich. Mało tego. Nie wiedziałem nawet o ich istnieniu, a działalność wspomnianego już Hioba uznawałem za swego rodzaju ewenement. I tu trafiłem właśnie na kanał Krzyśka. Kompletnie inna bajka. Jego filmy od razu przypadły mi do gustu. Wtedy nawet nie sądziłem, że gdzieś w przyszłości nasze drogi się skrzyżują. Zanim jednak to nastąpiło KD założył forum MLODYTRUCKER.COM, na którym się zarejestrowałem. W sumie nie wiem po co? To nie moja bajka. Skoro nie potrafiłem znaleźć tam swojego miejsca, postanowiłem je opuścić.
Tu nastąpił pierwszy zgrzyt. Rozstaliśmy sie niezbyt ładnie. W sumie na dzień dzisiejszy trudno mi określić, dlaczego tak się stało? Być może KD źle zinterpretował moje słowa, a być może ja użyłem słów zbyt dosadnych. Dzisiaj myślę, że nie ma co rozdrapywać starych ran, bo jak mówi powiedzonko - co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. Faktem jednak jest, że zamiast jakoś zakumplować się z moim "guru", to nagle staliśmy się wrogami (może to zbyt mocne słowo, ale jednak). Tak, tak. Celowo użyłem tu słowa "guru", gdyż to czytając Krzyśka posty i oglądając Jego filmiki zaraziłem się tym. Także dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że dzięki niemu robię to, co robię.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy po powrocie z kolejnej trasy zobaczyłem w skrzynce mailowej wiadomość: "kdtruck1 zasubskrybował twój kanał w Youtube". Na początku myślałem, ze sobie jaja robi, więc wysłałem mu lekko kąśliwe pytanie (uogólniając) O co kaman? Tu Krzychu zamiast mi napisać, żebym się walił, odpisał mi, że w sumie nic do mnie nie ma, a są między nami sprawy, które poprostu powinniśmy sobie wyjaśnić. WOW. Zagiął mnie...
W późniejszym czasie gdzieś tam KD skomentował mój film, ja jego post i pomału zaczęliśmy się "zakumplowywać". HA. A jednak. Potem skorzystałem jeszcze z zaproszenia na Sylwestra , którego zorganizował u siebie w domu z Markulusem i oczywiście zrobili live stream.
Mam nadzieję, że mi to wybaczysz Krzyśku, że tu wspominam tą historię, ale chciałbym, aby czytelnicy mieli jasny obraz tego, że nic nie zapowiadało naszego spotkania, a bynajmniej nie na stopie towarzyskiej. HEHE. Jeszcze kilka miesięcy temu prędzej bym się spodziewał, że sobie nakładziemy po mordach niż będziemy w jednym trucku pić kawę :D

Dobra. Myślę, że wstęp okazał się już lekko przydługi, a ja przecież nie o tym ;P
W końcu w zeszły weekend pisaliśmy trochę na "fejsie" i okazało się, że ja lecę na Paryż i najprawdopodobniej Krzysiek również. W związku z tym wymieniliśmy się telefonami i gdzieś tam po cichu liczyłem, że uda się nam spotkać. I co? Ano Świat jest mały!!!
Już we wtorek rano staliśmy razem na parkingu i piliśmy kawę u mnie w Dafiku. Dacie wiarę? Jak to Krzychu powiedział. On pracuje w Polsce, ja we Włoszech i spotkaliśmy się koło Paryża.
No coś pięknego.
Tutaj mogę mówić tylko za siebie, ale gadało nam się, jakbyśmy znali się od lat. Strasznie mnie to spotkanie nakręciło. Do tego stopnia, że wciąż o tym myślę. Co rządzi losem człowieka? Przypadek, czy przeznaczenie? Zawsze w podobnych sytuacjach zadaję sobie to pytanie. Odpowiedź w sumie nie za bardzo mnie obchodzi, bo liczy się fakt, że do spotkania doszło, a tego wspomnienia nic mi nie zamaże.
Krzysiek. Bardzo Ci za to spotkanie Dziękuję i oczywiście liczę na kolejne. Spotkanie a Tobą było czystą przyjemnością, Twardo stąpasz po ziemi i trzeźwo patrzysz na świat, a widząc, że na wiele spraw mamy podobny punkt widzenia, wiem, że jeszcze długie godziny mielibyśmy o czym gadać. Długie godziny, których a Ty, ani ja nie mieliśmy. Każdy z nas ma swoją robotę, więc cieszę się i z tej jednej, ale jak już wspomniałem, wierzę, że nie ostatniej...

Chwilka nagrania z naszego spotkania pojawi się w "Kółkach Truckmaniac'a cz.20", choć od razu muszę się przyznać, że tak byłem przejęty tym zdarzeniem, że prawie nic nie nagrałem. Nawet sobie nie zrobiliśmy wspólnego zdjęcia, o którym 2, czy 3 razy wspominaliśmy. No ale nic. Mamy przynajmniej pretekst do kolejnego spota, bo jakby nie patrzeć mamy zaległości do nadrobienia :D