czwartek, 18 października 2012

Powtórka z rozrywki


Drugi tydzień z rzędu robię to samo kółko. Nie narzekam, bo fajna trasa. Dodatkowo, zamiast nadkłądać drogi i lecieć przez Luksemburg, już tego nie robie, bo się po prostu nie opłaca. Na dzień dzisiejszy paliwo tam kosztuje tyle, co we Francji. Oczywiście na pompie widać cenę niższą, ale nie ma to związku z ceną paliwa, tylko z odpowiednikiem naszego podatku VAT, który i tak przecież odciągamy. W Luksemburgo VAT wynosi 10%, a we Francji 19,6%. Jeżeli z ceny z pompy odliczymy te wartości, wychodzi nam to samo...
Gdzie te czasy, kiedy na Luxie paliwo kosztowało niemalże połowę ceny...
Tak czy siak, realia są jakie są i trza się do tego dostosować. W związkuz tymi cenami już nie nadkładam drogi, tylko jadę po prostu najkrótszą. Zamiast ze Szwajcarii jechać na Strasbourg, wcześniej (za Colmar) odbijam na "landówkę" D459, którą jadę przez (płatny) tunel Maurice Lemaire, w strone St. Die des Vosges, a dalej N59, N333, która przechodzi w A33 do Nancy i następnie A31, N4 w stronę Paryża. Później już tylko odbijam na N44 do Reims i za Reims wskakuję dopiero na A26, którą jadę już niemal do celu.
Dobrze sie tam jeździ, bo i droga dobra a i widoki super. Zresztą zawsze wolałem landówki od autostrad...
Do klienta dojechałem we wtorek o 11, tym razem jednak nie rozładowali mnie od ręki, jak to się dzieje zazwyczaj, a kazali mi czekać do 13 (bo tak mam robioną awizację). Jakoś wcale mnie to nie zmartwiło, a wręcz przeciwnie. Poszedłem sobie pod prysznic, posprzątałem jak należy w kabinie, a i czas był na spokojny obiad. Czego chcieć więcej?
Po rozładunku dowiedziałem się od szefa, że i tak nic mu się nie udało znaleźć na dzisiaj, także mój ewentualny pośpiech i tak nic by się nie zdał. Czasem trzeba po prostu pozwolić by sprawy toczyły się po swojemu :)
Załadunek mam od naszej zaprzyjaźnionej firmy z Roncq (koło Lille) na środę rano. Też super. Od miejsca zrzutu miałem do przejechania ok.140 km, więc bez pośpiechu się tam przestawiłem. Na miejscu byłem ok 16 więc czasu do zagospodarowania mnóstwo. Skoczyłem do pobliskieo Lidla na małe zakupy, a potem samym koniem do centrum Tourcoing zatankować 300l paliwa. Na tym, co mam w kotle powinienem był dojechać do Luxa, ale potem i tak nie mógłbym się zatankować do pełna, bo na karcie DKV jest limit dzienny 1500€, co na dzień dzisiejszy stanowi trochę ponad 1150 l. diesla, a w kotły wchodzi mi 1300 l.
To bardzo ważne w naszym przypadku, żeby "na powrocie" tankować się do pełna, bo we Włoszech ceny paliw mamy chyba z kosmosu. Nie wiem, czy to najdroższe paliwo w Europie, ale jeśli nie, to na pewno prawie. Na dzień dzisiejszy ropa kosztuje tam ok 1,70 €/l. Nieźle, co?
Dlatego właśnie wracając z trasy wszyscy tankujemy się na maksa i w firmie ściągamy ile się da, do cysterny, dzieki czemu te kilka solówek, które latają na krajówce mogą jeździć na naszym, trochę tańszym paliwie.
Wracając do mojej trasy.  Zgodnie z planem na załadunku zjawiłem się przed 8 rano. NIestety. Przede mną były już tam 2 inne ciężarówki, więc czasu trochę ucieknie. Znam tą firmę dobrze, bo juz wiele razy się tu ładowałęm i wiem, że do najszybszych nie należą. Na raz wjeżdżają do magazynu 2 auta. Najpierw ładująpierwszego, a potem, kiedy ładują drugiego, ten pierwszy zakłąda pasy i zamyka kurtynę. Jak wyjadę stąd o 11 to będzie dobrze...
No. To wyjechałem. Po 14-tej... I to nie cała naczepa załadowana, tylko 8m. Oczywiście dodatkowe przepychanki, bo przecież za 8m nikt nie zapłąci jak za 13. Więc wyskoczyło dodatkowe 8 palet, prawie 50 km w sronę Brukseli. Następnie 2 palety we Francji, w Cambrai. Tak , czy siak, miało być szybko, a wyszło tak, że praktycznie cały dzień straciłem na załadunki. Po wyjeździe z Cambrai przejechałem jeszcze 4 godziny i trza było stawać (choć jazdy miałem nie całe 7h), bo 15 godzin sie kończyło.
W sumie to też nie ma na co narzekać, bo przecież i tak nic mnie nie goni, a w piątek tak, czy siak będę w domu. Może te przez to, że ostatnie kółka tak mnie rozpieściły, że ...

...w końcu musiało się coś spieprzyć :D
Czwartek na szczęście przebiegł bez żadnych komplikacji. Przed 16 zrzuciłem 2 palety z Cambrai w Lainate( koło Milano), potem udało mi się dojechać koło Brescii z tym niekompletnym kompletem i też to zrzuciłem. Z racji, że było juz po 18 spokojnie pojechałem do Flero, żeby zobaczyć miejsce, ewentualne godziny rozładunku itp. Na miejscu byłem o 18:45 i okazało się, że jakbym przyjechał 15 minut wcześniej, to te 8 palet by mi rozładowali... No cóż. Trudno. Zrzucę jutro rano. Otwierają o 7:30 i jestem pierwszy.
Potem, po południu załadunek w Padovie, zrzut u nas na magazynie, załadunek też na magazynie i WEEKEND.
W sobotę FESTA!!! Córcia jutro kończy 2 latka :D

1 komentarz: